Na początku było słowo czyli potęga word-of-mouth
Idea przyświecająca word-of-mouth czyli w wolnym tłumaczeniu słowu szeptanemu jest jedna – po co dzisiaj wydawać setki tysięcy na reklamę, kiedy nasz produkt mogą zareklamować sami klienci?
Słowo szeptane, przekaz ustny, rekomendowanie jakiegoś produktu przyjacielowi – wszystko to wydaje się mieć niewielką skalę działania. Nic bardziej mylnego, nie bez powodu idea word-of-mouth stała się przecież osią potęgi marketingu wirusowego. Potęgi, której oddziaływanie udowodnili tacy giganci jak chociażby Napster czy Hotmail. Wypromowani zostali właśnie przez word-of-mouth. I nie chodzi tu oczywiście tylko o dosłowne, werbalne przekazywanie sobie opinii o produktach pomiędzy ich użytkownikami, chociaż to także jest istotne. Kluczową platformą rozprzestrzeniania się word-of-mouth jest internet, a szczególnie portale społecznościowe.
Oczywiście portale takie jak Facebook nie są jedynym narzędziem marketingu wirusowego. Chociaż niewątpliwie mają największą siłę oddziaływania – nieznany fan page firmowy wypromowany za pomocą word-of-mouth może osiągnąć wielki sukces niewielkim nakładem pieniężnym. Inne narzędzia marketingu szeptanego to poczta elektroniczna, wygaszacze ekranu, czy też specjalne oprogramowania stworzone jako narzędzia rozprzestrzeniania word-of-mouth.
Na sukces kampanii wykorzystującej marketing szeptany wpływają dwie przeciwstawne siły. Z jednej strony jest to przemyślana, skrupulatnie zaplanowana strategia marketingowa wykorzystująca najnowocześniejsze funkcje portali społecznościowych i inne narzędzia internetowe – z drugiej prosta idea zaufania. Przekaz zareklamowany przez samego klienta jest wiarygodniejszy i wydaje się bardziej szczery niż nawet najlepsza kampania reklamowa zaprojektowana przez najbardziej znanych speców od marketingu.
Oczywiście słowa raz puszczanego w obieg nie da się później wycofać. Istnieje więc ryzyko, że natkniemy się także na ostrze marketingu szeptanego, które zwróci się przeciwko nam i pogrąży nasz produkt. A o to łatwo, jeśli puścimy w obieg word-of-mouth na temat produktu bez żadnej przemyślanej strategii komunikacji lub po prostu nieatrakcyjnego dla użytkowników. Niektóre kampanie marketingu szeptanego nie wypaliły nawet mimo tego, że stosowały się do wszystkich jego zasad. Czasem siła word-of-mouth tkwi bowiem w specyfice produktu, aktualnych potrzebach konsumentów, których w dużej mierze nie da się przewidzieć lub zwykłym szczęściu.