Recent Posts

Archives

Topics

Wirus w Polsce wciąż w rozwoju

Marketing wirusowy i to wysokiej jakości bije rekordy popularności w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. W naszym kraju radzi sobie coraz lepiej, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze 4 lata temu takich kampanii nie było prawie wcale. Ale wciąż nam trochę brakuje.

Kampanie wirusowe to w Polsce wciąż nieczęste zjawisko, a dobre kampanie wirusowe – jeszcze bardziej. Niestety, wciąż wśród niektórych dyrektorów pokutuje pogląd, że najlepsza reklama to reklama w telewizji, gazecie, na plakatach i, ewentualnie, na stronie internetowej. Ważne, żeby była wyraźna, prosta, krzykliwa, żeby wiadomo było od razu o co chodzi, bo po co się zastanawiać (a intrygowanie i element zaskoczenia są kluczowe w kampaniach wirusowych) i żeby natychmiast zwiększyła sprzedaż. To bardzo smutne, że wciąż dobrzy specjaliści od social media nie mogą przekonać klientów, że twierdzenie jakoby bardzo droga reklama gwarantowała zawsze wysoki zysk to mit. Albo, że reklama ma natychmiast zadziałać i zwiększyć sprzedaż. Właściciele wielu firm wciąż nie rozumieją, że znacznie bardziej opłacalne jest budowanie wizerunku i długofalowych relacji z klientem, które od razu sprzedaży nie wywindują, ale stworzą po stokroć bardziej wartościową więź z klientem, która po jakimś czasie zaowocuje nie tylko zwiększeniem sprzedaży, ale i samonapędzającą się reklamą „z ust do ust”. Właśnie wirusową.

Tak, ciężko jest przekonać dyrektorów, że taka forma reklamy w internecie jest nie tylko znacznie skuteczniejsza od reklamy tradycyjnej, do której zresztą wielu klientów nie ma już zaufania. Jest także aż kilka tysięcy razy tańsza. Całe szczęście, że mamy w Polsce coraz więcej przykładów naprawdę dobrych kampanii wirusowych, jak Serce i Rozum albo Mały Głód. Takie akcje otwierają oczy zamkniętym na nowe trendy marketingowcom i sprawiają, że nam, ludziom z branży social media, daje się szanse. Oby tak częściej i oby była to tendencja wzrostowa. Dla niedowiarków – przykład.

Kampania wirusowa amerykańskiej firmy Blendtec kosztowała zaledwie… 100 dolarów za 30 sekundowy filmik. Po dwóch miesiącach od wypuszczenia spotu obejrzało go już ponad 300 000 osób (w tej chwili ponad milion). Producenci robotów kuchennych uzyskali nieporównywanie wyższy ROI dzięki prostemu pomysłowi – w sieci umieszczono 10 filmików. W każdym z nich do robota kuchennego Blendtec wrzucano najwymyślniejsze przedmioty, których wydawałoby się, że nie da się zmielić. I tak Blendtec mieląc m.in. płyty CD, karty kredytowe czy puszkę Coli udowadniał, że można. A internauci przesyłali sobie świadomie i bez przymusu kolejne filmiki, ciekawi odpowiedzi na pytanie: „Will It Blend?”.

Leave a Reply